Koniec… i początek

Kolejny niechlubny rekord został pobity – blog nie był aktualizowany przez blisko rok. Wydarzyło się w tym czasie (licząc jednostkowo) całkiem niedużo, mianowicie 25 czerwca 2013 roku udało mi się ukończyć ukochane przeze mnie studia. Jest to dla mnie jednak całkiem wyjątkowe zdarzenie. Od lipca czuję się wolnym człowiekiem – moich myśli nie zaprzątają bzdury związane z pracą dyplomową czy rejestracją na nowy semestr. W końcu tak naprawdę zacząłem zajmować się rzeczami, które lubię i o których marzyłem i robię to w sposób całkowicie nieskrępowany. Znajomi? Zawsze chętnie! Spotkania branżowe? Staram się nie odpuszczać (o ile PKP mnie nie pokonuje :)). Piłka nożna? Oglądam bez wyrzutów sumienia! Gra na gitarze? W końcu próbuję coś brzdąkać. Programowanie naprawdę użytecznych i fanych rzeczy? O taaaak.

Wnikliwy czytelnik zapewne pomyśli: „opier…asz się brachu, a co z pracą?”. Ano pracuję i to nad bardzo ciekawym doświadczeniem informatycznym, o którym szerzej już w następnej notce, która powstanie w ciągu kilku dni.

Na sam koniec pozostaje kwestia bloga. Bardzo chcę blogować i mam po prostu nadzieję, że teraz to się uda. Mam bardzo dużo zaległych postów, które nazwałbym retrospekcyjnymi, bo dotyczą wydarzeń z przeszłości. Mogą się okazać one mało interesujące dla większości czytelników, ale bardzo ich potrzebuję, żeby mieć gdzieś zanotowane przemyślenia na temat spraw ważnych dla mnie. Po kilku (w porywach do 8!) notkach osobistych wrócę do czystej technologii. Oby się udało!

Na zakończenie dziękuję wszystkim, którzy sprzątając po Google Readerze nie usunęli mojego bloga ze swojego czytnika :).

Studia magisterskie…i co z tym blogiem?

Tak długiej przerwie w pisaniu na blogu chyba jeszcze nie miałem – nie udało się nic napisać w semestrze ani w czasie wakacji, nawet tradycyjny wpis o szkole się wymknął… Cóż, winnego daleko szukać nie będę, bo jestem nim ja. Taki stan rzeczy wcale mi się nie podoba, a wprost przeciwnie – powoduje wyrzuty sumienia i poczucie zmarnowanego potencjału… Czemu więc?

Brodzenie po kolana w g…

Uczciwie zastanowiłem się nad tą kwestią i odpowiedź jest bardzo prozaiczna. Żeby pisać na blogu trzeba to lubić, trzeba mieć o czym pisać, trzeba czuć entuzjazm do tematów, które się porusza… i to tyle. Bywały chwile, w których nie miałem z tym problemu jak choćby spora liczba wpisów o dotnecie czy też seria o osdevie. Oba tematy w tamtych czasach były mi bliskie, elektryzowały mnie na swój sposób – chętnie dzieliłem się nabytą wiedzą i nie miałem z tym problemów. Wspomniane przypadki łącz też jeszcze jedna rzecz – szczyt ich rozwoju przypadał na okres kiedy nie musiałem chodzić do szkoły.

Miniony, pierwszy semestr studiów magisterskich bardzo dotkliwie przypomniał mi jak studia przyczyniają się do mojego wypalenia. Ciężko odnaleźć w sobie entuzjazm i chęć do zajmowania się czymkolwiek jeśli kilka godzin spędza się na uczelni walcząc z jakimś „inżynierskim oprogramowaniem wysokiej klasy”, którego główną funkcjonalnością jest wyświetlania okienka z napisem Exception in thread „main” java.lang.NullPointerException, prawie dwie godziny na podróży do i z uczelni, wieczór na robieniu projektów, a noc na przygotowaniach do kolokwium. Studia magisterskie to nic więcej, jak tylko nieudana powtórka ze studiów inżynierskich – nieudana, bo jeszcze bardziej bez pomysłu. Przez ostatnie dwa miesiące widziałem wszystkie wschody słońca i wcale nie dlatego, że jestem taki romantyczny… Po prostu zajmowałem się bezmyślnym przetwarzaniem programów „inżynierskich”, formułek pseudomatematycznych, algorytmów których zastosowania jeszcze nikt nie odkrył i całej maści innego gówna. Osoba wymyślająca plan studiów powinna za karę resztę swojego życia spędzić na programowaniu w Javie, publicznie na rynku Starego Miasta… (resztę tej perwersyjnej fantazji bez opisu). Czy naprawdę ostatnim nierozwiązanym problemem informatyki jest to jak sklasyfikować wszystko za pomocą jakże porywających klasyfikatorów? Czy umiejętność odtworzenia algorytmu przekształcania automatu niedeterministycznego do deterministycznego naprawdę się może do czegoś przydać? Czy problemy grafowe ograniczają się do DFS-a i BFS-a? Retorycznych pytań tego typu mógłbym zadać jeszcze wiele… ale po co się denerwować? Wrzucanie wszystkich przedmiotów do jednego worka podpisanego „tragicznie złe” byłoby oczywiście niesprawiedliwe, bo w tym bagnie znalazłoby się po jednym przedmiocie z grupy „znośny”, „przeciętny” i „całkiem dobry”, ale niestety giną one w grubej warstwie gnoju.

Co dalej?

Są ludzie, nawet całkiem dużo, którzy lepiej radzą sobie ze studiami. Lepiej, to znaczy mniej się nimi interesują. Nie denerwuje ich niski poziom wykładów – po prostu na nie nie przychodzą. Nie starają się znaleźć wartości dodanej – uczą się w ostatniej chwili z gotowców. W końcu – nie zależy im na wynikach i mają dzięki temu lżejsze i pewnie ciekawsze życie. Mi to się niestety nie udaje. Mam głęboko zakorzenioną sumienność i jeśli już za coś się zabrałem (a tak właśnie zrobiłem) chcę to skończyć możliwie jak najlepiej.

Dobra wieść jest taka, że to jeszcze tylko bieżący i następny semestr i już koniec. Definitywnie. Na całe szczęście semestry te są maksymalnie odciążone, więc będę miał nieco więcej czasu dla siebie i oczywiście dla pracy magisterskiej. Kolejna praca dyplomowa to zdecydowanie najjaśniejszy punkt na tym zachmurzonym niebie studiów – to po prostu dobra zabawa i wielka satysfakcja z odkrywania czegoś nowego. Mam nadzieję, że uda mi się odnieść sukces co najmniej dorównujący pracy inżynierskiej. Co po studiach? Mam nadzieję, że uda mi się pokierować swoją karierą tak jak ja tego chce i nie dam się wkręcić w robienie czegoś czego nie chce tak jak ma to miejsce na studiach. Wtedy tematy na bloga na pewno pojawią się same, a wraz z nimi chęci :)

Ok, koniec już narzekania. Następny post mam nadzieję przed lutym!

„Daj się poznać” – pierwsze miejsce! Dziękuję!

Konkurs zorganizowany przez Maćka Aniserowicza dobiegł końca. Wg oficjalnych wyników zająłem w głosowaniu pierwsze miejsce! Cóż tu dużo pisać – ogromnie się cieszę, że praca wykonana przez te 3 miesiące spodobała się Czytelnikom. Tak jak już wspominałem jest to najlepsze motywacja, aby dalej aktywnie pracować nad projektem i blogiem – i tak w rzeczy samej będzie :).

Bardzo dziękuję Maćkowi i chylę czoła za trud i zaangażowanie, które włożył w przygotowanie konkursu. Ta inicjatywa to świetny pomysł na rozruszanie polskiego środowiska programistów. W moim wypadku, konkurs sprawił, że mój blog ożył, zyskał wielu nowych czytelników i osiągnał poziom, z którego w końcu jestem zadowolony.

Dziękuję również Czytelnikom – to w końcu dzięki Wam udało mi się zdobyć tak dobry wynik :). Szczerze powiedziawsz, nie spodziewałem się, że projekt nie .NETowy ma szanse na miejsce choćby w pierwszej piątce!

Dziękuję i gratuluję wszystkim Współzawodnikom, bez których konkurs nie byłby taki ciekawy. Sporo nowych, niezwykle ciekawych blogów dołączyło do mojego czytnika RSS :).

Teraz, po zakończeniu konkursu, powstało całkiem nowe zadanie – nie zawieść oczekujących na kolejne wpisy. Tak sobie myślę, że może być to trudniejsze niż sam udział w konkursie, bo jak wiadomo bez „bata nad głową” pracuje się ciężej :). Zrobię jednak wszystko co w mojej mocy, żeby nie rozczarować!

PS. Kolejny post na temat systemów operacyjnych już w przyszłym tygodniu! Natłok rozmaitych zajęć sprawił, że o wynikach konkursu dowiedziałem się od kolegi, a ten post ukazał się 3 dnia po ogłoszeniu wyników – proszę więc o wyrozumiałość ;).

„Daj się poznać” – finał!

Udało się! Dostałem się do finałowej siedemnastki konkursu Daj się poznać. Dziękuje wszystkim współzawodnikom, którzy oddali na mnie swój głos :) Jednocześnie zwracam się do wszystkich Czytelników, którym moje posty przypadły do gustu, z prośbą o oddanie na mnie głosu. Możecie to zrobić tutaj. Wasze uznanie dla mojej pracy, to najlepsza zachęta do dalszego, intensywnego pisania. Z góry dzięki! :)

„Daj się poznać” – sukces!

Statystyka

W zeszłym tygodniu minął 10 tydzień pracy nad moim projektem. Na blogu, łącznie z tym, wiszą 23 posty otaggowane „daj się poznać”. 20 z wymienionych, to posty stricte konkursowe, 6 z nich to posty dotykające projektu bezpośrednio, pozostałe 14, to potężna dawka wiedzy przydatnej podczas tworzenia systemu operacyjnego. 3 posty trafiły na dotnetomaniaka, generując znaczny ruch :) Najbardziej popularnym postem, był nieco kontrowersyjny wpis Edytor tekstu zamiast wypasionego IDE?. Skandalizowanie zawsze w cenie? ;>

Kod?

Zabrzmi to śmiesznie, ale projekt ma w obecnym stadium poniżej 100 linii. To dużo i mało jednocześnie. Dużo, gdyż wiedza potrzebna i zalecana do napisania tych <100 linii jest naprawdę obszerna. Mało, gdyż to wciąż tylko <100 linii, gdy inne projekty konkursowe mają ich tysiące. Tak jak wspominałem, projekt nie stanowi pełnoprawnego „produktu”, a jest przedmiotem swoistych badań – i w takiej formie idealnie się sprawdza.

Słodki smak sukcesu

Swój udział w konkursie uważam za ogromny sukces, niezależnie od miejsca, które zajmę. Dzięki Maćkowi, zmobilizowałem się do regularnego pisania postów (choć bywało ciężko). Pokazałem sam sobie, że się da. Jak się okazało – najtrudniej jest zacząć. Bolączką mojego bloga były naprawdę sporadyczne i nietematyczne posty – teraz to się zmieniło. Kolejnym aspektem sukcesu jest pozytywna informacja zwrotna, którą dostałem. Wszystkim, którzy pozytywnie wyrazili się na temat mojej pracy serdecznie dziękuję – to niesamowita motywacja do dalszego działania.

Co dalej?

Projekt i seria postów na temat tworzenia systemu operacyjnego na pewno nie skończy się wraz z konkursem. Całość mam zamiar jeszcze dłuuuuugo kontynuować. Nie mogę zagwarantować, że posty dalej będą pojawiać się tak regularnie, jak przez czas trwania konkursu, postaram się jednak pisać jak najczęściej.

Na koniec

Jeśli seria postów konkursowych przypadła Ci do gustu drogi Czytelniku, nie zapomnij zagłosować na mnie po 15 listopada! Tak czy inaczej, zachęcam do subskrypcji mojego bloga i regularnego zaglądania tutaj! Będzie coraz lepiej – gwarantuję!

Mój udział w konkursie „Daj się poznać”

Konkurs daj się poznać oficjalnie rozpoczęty! Na stronie uczestników aktualnie widnieją 24 osoby (w tym ja, a jakże!), co należy uznać za niemały sukces. W tej notce chciałbym po krótce wyjaśnić, co będzie można u mnie przeczytać/zobaczyć.

Co?

Moim projektem jest… system operacyjny. Pomysł na serię postów dotyczących osdevu jest dosyć leciwy, jednak brak czasu i motywacji spowodowały odwlekanie go w czasie. „Daj się poznać” natomiast ma być dla mnie motywacją, aby owa seria powstała. Chciałbym jednak podkreślić, że konkurs sam w sobie nie jest powodem powstania projektu i niezależnie od przebiegu „zawodów” seria będzie miała swoją kontynuację.

Po co?

Odpowiedź na pytanie jest bardzo prosta – aby się czegoś nauczyć. Zaczynając ten projekt nie mam zamiaru przewyższyć udziału rynkowego takich świetnych systemów jak Microsoft Windows, GNU/Linux czy Mac OS X. Inicjatywa ma być zabawą połączoną z całkiem poważnym „riserczem”.

Dla kogo?

Seria ta przeznaczona jest dla wszystkich, którzy zainteresowani są tym, jak działa komputer (a konkretniej model systemowy architektury x86) – w detalach! Część czytelników zapewne zechce skompilować i pobawić się kodem, inni pewnie przejrzą tylko omawiane aspekty – wszyscy czytelnicy jednak, mam nadzieję, czegoś ciekawego się dowiedzą.

Kiedy?

Seria postów na ten temat ruszy jak tylko wrócę z urlopu – czyli najprawdopodobniej na przełomie sierpnia i września :) Wszystkich, którzy są zainteresowani, już dzisiaj zachęcam do subskrypcji kanału RSS, gwarantuję, że nie pożałujecie :) Posty dotyczące projektu oznaczone będą tagiem osdev, dodatkowo te, biorące udział w konkursie tagiem daj się poznać.

Problemy?

Widzę jeden poważny problem – częstotliwość postów. Tak jak wspomniałem, osdev to poważny temat, który wymaga na bieżąco intensywnego doszkalania się – nie wiem, czy będę w stanie produkować pełnej jakości (a innych, niż dopracowane – nie chcę) posty dwa razy w tygodniu (szczególnie, że niektóre zagadnienia wymagają przyswojenia dwóch setek stron z manuali Intela ;)).  Opcją jest również od czasu do czasu post o używanych przeze mnie narzędziach – które również mogą się przydać innym. Jeśli jednak nie podołam „z normą” – trudno, obejdzie się bez nagród ;). Mam nadzieję, że konkurs przysporzy mi wiernych czytelników serii – i to jest dla mnie priorytetem.

Do usłyszenia na przełomie sierpnia i września i nie zapomnijcie o zasubskrybowaniu kanału!

Byłbym zapomniał – kodów źródłowych projektu szukajcie tutaj, na razie niestety, nic tam nie ma.

Konkurs „Daj się poznać”

Wydaje mi się, że środowisko polskich programistów jest naprawdę aktywne, jeśli chodzi o rozmaite wydarzenia, konferencje, inicjatywy czy konkursy. Widocznym problemem jest jednak brak lub mała widoczność projektów open source, które znacząco mogłyby podnieść jakość „sceny”. Naprzeciw temu (i nie tylko temu) zagadnieniu wyszedł Maciek Aniserowicz (ogromne wyrazy uznania!) ze swoim konkursem „Daj się poznać”. Zasady są bardzo proste – blogowanie przez minimum 10 tygodni wokoło projektu open source, którego samemu się tworzy. Autorzy najlepszych wpisów na swoich blogach zostaną nagrodzeni rewelacyjnymi i licznymi nagrodami po zakończeniu konkursu – 15 listopada. Start już 1 sierpnia, a więc nie zwlekajcie z rejestracją (ostateczny termin – 15 sierpnia)! :)

Od siebie dodam, że zamierzam wziąć udział w konkursie (ciekawe jak to będzie z regularnością moich wpisów, bo jak wiadomo, mam z tym problem, ale przy takiej motywacji.. ;>) z chyba dość nietypowym pomysłem, który zarazem będzie realizacją moich półrocznych planów. Nie będę wychodził przed szereg i więcej szczegółów na temat mojego projektu dopiero po oficjalnym rozpoczęciu :)

Blog Maćka

Strona konkursu

Zmiany na blogu

Nietrudno zauważyć, że blog przeszedł gruntowne zmiany. Najważniejsza z nich, to zmiana systemu z BlogEngine.NET na WordPress. Skąd to? BE obsługiwało mi się źle. Ciągle występowały jakieś problemy z tworzeniem nowych notek czy walce ze spamem. WordPress to bardzo dojrzała platforma i muszę przyznać, że obsługuje się ją znakomicie – tysiące theme’ów i pluginów + dbałość o każdy detal – to lubię!

Wraz ze zmianą systemu ma iść zmiana jakości – na dużo lepsze. Będzie więcej wpisów (obecna częstotliwość jest zatrważająca..) i to merytorycznych. Zmieni się też trochę profil – nie będzie już królował .NET – będzie sporo o innych językach/platformach, pojawi się też obok programowania wysokiego poziomu nieco programowania systemowego, wciąż jednak tematem przewodnim będzie programowanie :) Skąd natomiast ta zmiana? O tym może następnym razem :)

4 miesiące

Na początku przepraszam wszystkich Czytelników za 4 miesiące ciszy. Moje wytłumaczenie nie będzie oryginalne – nocne „rajdy” na studiach skutecznie odbierały mi chęci do pisania na blogu. Właśnie skończył się 3 semestr mojej edukacji, pora skonfrontować go z oczekiwaniami z początku tego semestru, które można przeczytać w poprzedniej notce.

Zacznę od złego, czyli co mnie zawiodło. Przedmiot Algorytmy i struktury danych okazał się przedmiotem bardzo słabym, który nawet minimalnie nie spełnił moich oczekiwań. Cóż, sam przedmiot mało miał wspólnego z algorytmami (zawierał w zasadzie tylko struktury danych). Podsumuję go krótko – warto mu zmienić nazwę na Implementacja listy n-kierukowej w 100 smakach. Dacie wiarę, że będąc na trzecim semestrze informatyki, wiele ludzi ma problem z implementacją listy w C++? Nie? Pomyślcie teraz, że oni kiedyś będą z Wami pracować :) Architektura komputerów okazała się z kolei przedmiotem bardzo ciekawym, który zainteresował mnie na swój sposób, mimo że nigdy nie czułem żyłki do programowania niskopoziomowego, brawa za pierwszy sukces mojego wydziału! Fizyczne podstawy przetwarzania informacji, no cóż, niestety fizyka kwantowa nie jest moją mocną stroną, a cały przedmiot zaliczyłem na 4.5 nie mając za bardzo pojęcia „o co ch.. odzi”. Metody probabilistyczne i statystyka to ostatni przedmiot z cyklu matematyka i ku zaskoczeniu okazał się bardzo przyjemny – gratulacje dla mega sympatycznej prowadzącej. Podstawy telekomunikacji, żeby nie było za różowo, to kolejna sieczka… jakieś systemy, prędkości połączenia, dziwne laboratoria.. lekka psychodela, na szczęście dało się ją zaliczyć :) Teoria sygnałów i informacji, gdyby nie sygnały i związane z nią laborki (znowu przepinanie kabli bez najmniejszej wiedzy po co, gdzie i jak) byłaby znośna. Przy okazji chciałbym wspomnieć o interesującym zjawisku na moim wydziale, które wydaje mi się, popularne na całej Politechnice. Mianowicie, wiele kolokwiów, które tutaj piszę nie są trudne z powodu złożoności materiału. Są trudne z powodu bardzo małej ilości czasu. Czy to nie jest absurdalne? Słyszę ciągłe gadanie „prawdziwy inżynier to, prawdziwy inżynier tamto…”. Chciałoby się spytać, czy „prawdziwy inżynier” powinien dużo wiedzieć, czy szybko (ale mało) wiedzieć? Czy programiści piszą swoje programy na czas (liczony w minutach), czy może jednak powinny być one przemyślane? Informatyka to nie zawód-wyścigi, to zawód w którym liczy się rzetelna wiedza. Po co więc testuje się studentów z tego, jak bardzo oklepali 4 schematy w domu? Może warto rozwiązywać problemy twórcze, wymagające wiedzy, a nie sprawnej ręki? Ok, starczy narzekania, teraz deser w oddzielnym akapicie.

Systemy operacyjne, to przedmiot marzenie! Tematyka wykładu okazała się dla mnie ciekawa, wręcz porywająca. Na pewno by tak dobrze nie było, gdyby nie Pan dr inż. Tomasz Jordan Kruk który niesamowicie zainteresował mnie zagadnieniem systemów operacyjnych, a także zmienił mój sposób postrzegania informatyki jako dziedziny nauki i (wydaje mi się) znacząco wpłynął na ścieżkę kariery, którą obiorę na przyszłość. Przedmiot w tej realizacji, to dobry powód aby pójść na wydział Technik Informacyjnych. Dziękuję bardzo!

Co jeszcze ciekawego zdarzyło się przez te 4 miesiące? Niestety w tym roku nie udało mi się wystartować w Imagine Cup, a szkoda! Mój wydział niestety kontynuuje tradycję nie zebrania nawet jednej drużyny… Oprócz tego zmieniłem swoją stację roboczą na Dell Studio 1555, który zastąpił ASUS-a F3Tc, który rozsypał się po 2.5 roku użytkowania (oczywiście zaraz po końcu gwarancji :)). Po tym okresie użytkowania z czystym sercem NIE polecam nikomu ASUS-ów. Na nowym komputerze posiadam dual-boot Windows 7 i dystrybucję Linuksa.

W najbliższym czasie rozpocznę nowy semestr, który zapowiada się dobrze, z powodu małej ilości zajęć, mianowicie:

  • Podstawy automatyki i Podstawy badań operacyjnych – dwa przedmioty które związek z informatyką mają raczej niewielki.. i nie wiem czego się po nich spodziewać. Raczej nie będą dla mnie porywające, ale kto wie ;)
  • Sieci komputerowe – ot nazwa mówi sama za siebie, myślę że przedmiot do przełknięcia, mimo że nie leży w kręgu moich „najulubieńszych” zainteresowań
  • Programowanie zdarzeniowe – czyli mówiąc krótko programowanie w Javie; przedmiot w którym do zrealizowania jest projekt – liczę na coś ciekawego! (choć wykłady zapowiadają się na słabe..)
  • Bazy danych – informatyki ciąg dalszy – myślę, że przedmiot mógłby być ciekawy, ale.. wykład zapowiada się słabo – może laboratoria uratują sytuację?
  • Zaawansowane programowanie w C++ – przedmiot obieralny, który ma mi w tym semestrze umilić życie :) – do zrobienia jest projekt przy użyciu biblioteki Boost – projekt drużynowy, co dodatkowo zwiększa oczekiwania, oby było dobrze!
  • No i WF – siatkówka oraz lektorat – znów niemiecki

Co do bloga, to plany oczywiście są takie, żeby pisać więcej. Bardzo możliwe, że będą to tematy niekoniecznie dotnetowe, ale o tym – może wkrótce. Do usłyszenia więc w kolejnej notce, wracam do wylegiwania się!

Spóźnione wrażenia z Bloggers Underground #2.5

Minęło już sporo czasu od spotkania bloggerów około technologii MS – Bloggers Underground #2.5, niestety leń i sporo zajęć (ale raczej to pierwsze) powstrzymały mnie od opisania swoich wrażeń na gorąco, jednak postaram się to trochę nadrobić. „Tradycja” spotkań z cyklu BU ma już rok i w zeszłym roku też miałem okazję uczestniczyć w owym spotkaniu i wspominam je bardzo ciepło. W tym roku było nieco inaczej. Inaczej, ale nie gorzej. Tym razem spotkanie było mniej kameralne (choćby ze względu na miejsce – Klub Piekarnia), jednakże tak jak rok temu nie brakowało ciekawych prezentacji i bardzo, bardzo gorących dyskusji. Co prawda nie dotrwałem do samego końca imprezy (musiałem wybyć koło 24), ale już wtedy wraz z znacznie uszczuploną liczbą uczestników, dyskusje się bardzo rozkręciły. Równolegle do spotkania BU, w klubie odbywała się jeszcze inna impreza – Communities@Night, na której można było spotkać bardzo wiele osób zaangażowanych w różny sposób w społeczności produktów MS. Była to świetna okazja do zawarcia nowych znajomości, w końcu nie na co dzień jest się w klubie np. z szefem MS Polska – Jackiem Murawskim :) Bardzo cieszę się z możliwości spotkania i pogadania na tematy mało lub wcale techniczne z osobami, które jednak zwykle widzę i spotykam na czysto technicznych wydarzeniach. Uważam, że spotkania z cyklu BU (mam nadzieję na kolejne!!) są same w sobie zachęta, aby zacząć (lub dalej pisać) bloga ;) Dziękuję bardzo wszystkim organizatorom – za organizację i zaproszenie mnie i czekam na następne spotkania :)